Reklama

Nigdy tam już nie pojadę

Andreas Sperka obecnie mieszka w Monachium. Zanim wyjechał do Niemiec, mieszkał w Obornikach Śl. Do tego miasta i jego okolic chętnie przyjeżdża. Dotąd kwaterował się w hotelu obornickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Jednak postanowił ostatnio zmienić miejsce. - Byłem już siódmy raz w ośrodku w Obornikach Śl. Tyle się jednak nazbierało, że postanowiłem, iż nigdy tam już nie pojadę - powiedział nam.

 

Jedną z rzeczy, która o tym zadecydowała, jak powiedział nam Andreas Sperka, było sprzątanie za pomocą dmuchawy spalinowej przy budynku OSiR-u od siódmej rano.

- Jak przyjeżdżam o godzinie w pół do drugiej w nocy, to chciałbym pospać do dziesiątej, a nie o siódmej rano być budzony i wąchać spaliny dmuchawy. Pracownicy nią zdmuchiwali bród z chodnika na trawnik i na nim to wszystko zostawało. Przychodził wiatr i z powrotem przedmuchiwał to na chodnik. Powiedziałem o tym w recepcji. Pani mi na to odpowiedziała, że takie czynności, jak sprzątanie dmuchawą, trzeba zrobić do godziny dziewiątej - relacjonował nam.

 

Potem już nie chciała rozmawiać

Już po rozmowie z Panem Andreasem byliśmy na terenie OSiR-u. Zarówno na chodniku, jak i na trawniku było czysto.

Kolejną sprawą, która zniechęciła naszego rozmówcę do pobytów w obornickim OSiR-ze, był incydent dotyczący soku, który zostawił po jednym z pobytów. Gdy przyjechał kolejny raz, sprzątaczka powiedziała jemu, że zostawił go poprzednim razem. Odniosła na recepcję i powiedziała, że tam może go odebrać.

- Pani sprzątaczka była przemiła. Uśmiechnięta, zadowolona, zmotywowana - komplementował mówiąc nam o tej sprawie. Udał się więc do recepcji.

- Przychodzę na recepcję, a tam się okazuje, że soku nie ma. Recepcjonistka powiedziała, że przeprasza i poprosiła, aby przyjść następnego dnia. Faktycznie, następnego dnia sok już był. Kupiły nowy. Jednak od tego dnia sprzątaczka ani słowa już ze mną nie chciała zamienić - powiedział nasz rozmówca.

- Ją trzeba pochwalić, a nie karcić - stwierdził.

Przypuszcza, że sprzątaczce dostało się za to, że powiedziała jemu o soku. Postanowił o tej sprawie i o używaniu dmuchawy porozmawiać na recepcji.

- Przyszedłem i zapytałem się, czy jest pani dyrektor. Recepcjonistka była bardzo miła. Powiedziała, że dyrektorki dzisiaj nie ma na miejscu. Wtedy przyszła inna pani i zaczęła się dopytywać, co się stało. Zacząłem jej opowiadać, ale po chwili zaczęła mi przerywać i nie mogłem do końca powiedzieć, o co mi chodzi. No to stwierdziłem, że nie ma co z nią rozmawiać, odwróciłem się i wyszedłem - opowiadał nam.

Po powrocie do Niemiec przedzwonił do dyrektorki OSiR-u . Uznał, że jeśli nikt w recepcji nie jest zainteresowany sprawami, które chciał przedstawić, to może dyrektorka będzie chciała o tym porozmawiać.

Rozmowa z dyrektorką

- Proszę sobie wyobrazić, że pani dyrektor ze mną jeszcze gorzej rozmawiała niż ta pani z recepcji. Co prawda przeprosiła mnie, że mogłem poczuć się niekomfortowo przez te sytuacje, jednak w dalszej części rozmowy nie dopuszczała mnie do głosu. Główna reguła savoir-vivre mówi, że gdy jedna osoba mówi, to druga słucha. Gdy ona mówiła, ja słuchałem. Jednak gdy ja zacząłem mówić, to przerywała mi. Poskarżyła się przy tym, że ja niby na panią w recepcji krzyczałem. Nie krzyczałem na nią, choć z podniesionym głosem z nią rozmawiałem, bo nie mogłem się przebić, ciągle mi przerywała. Myślałem, że z panią dyrektor rozmowa będzie na wyższym poziomie. Tak jednak się nie stało. Wcześniej nie miałem zamiaru tych spraw nagłośnić, ale po rozmowie z panią dyrektor doszedłem do wniosku, że nie ma tam z kim rozmawiać i zdecydowałem skontaktować się z waszą gazetą i burmistrzem - relacjonował. - Żyją m.in. z moich pieniędzy, a tak mnie potraktowali - dodał z rozgoryczeniem.

 Andreas Sperka postanowił więc przedzwonić do Burmistrza Gminy Oborniki Śl., aby tę sytuację przedstawić.

- Burmistrz zareagował bardzo dobrze. Powiedział, że przeprasza i porozmawia z panią dyrektor, żebym OSiR-u nie przekreślał w moich planach pobytowych. Zapropoponował, że gdy będę w Obornikach, żebym przyszedł na kawę, aby na spokojnie porozmawiać. Dał mi wszystko powiedzieć i nie przerywał mi. Przyznał odnośnie spraw dotyczących OSiR-u, że był zdziwiony, bo dotąd takie rzeczy nie zdarzały się - opowiadał.

Nasz rozmówca zaznaczył, że zdecydował się na interwencję u burmistrza dlatego, że z tą dmuchawą to nie był tylko jeden taki przypadek. Jak powiedział nam, powtarzało się to wielokrotnie.

- Później już zrezygnowałem ze zgłaszania tego na recepcji, bo to było rzucanie grochem o ścianę. Zamykałem po prostu okno - stwierdził z rezygnacją w głosie. Mówiąc o tym, powiedział jeszcze o jednej sprawie, która go wzburzyła.

- Ci sami panowie, którzy budzili mnie o ósmej rano dmuchawą, potem siadali na ławce znajdującej się koło okna i palili papierosy. Dym leciał do mojego pokoju. Jestem osobą niepalącą, a pokój śmierdział papierosami. Panie na recepcji powiedziały mi, że poprosiły ich, aby tam nie palili. Trzykrotnie sam ich prosiłem o to. Odchodzili, ale następnego dnia znowu palili pod oknem.

Zaniepokojeni agresywnym zachowaniem

W sprawie tematów zgłoszonych nam przez Andreasa Sperkę skontaktowaliśmy się z dyrektorką OSiR-u Izabelą Banach - Szymanek.

- Podczas rozmowy z klientem dwa razy wyraziłam propozycję spotkania się z nim. Przeprosiłam  pana, jeśli odczuł jakiekolwiek niedogodności. Niestety  do dziś nie wpłynęła od niego żadna oficjalna skarga w formie pisemnej. Trudno rozmawiać o takich sprawach przez telefon, gdy są zakłócenia, są goście, człowiek biega między jednym pomieszczeniem, a drugim. Mówiłam Panu, że są jakieś zakłócenia i nie wszystko słyszę. Po rozmowie telefonicznej wysłaliśmy e-maila z prośbą o opisanie sprawy i wniesienie skargi na piśmie. W odpowiedzi nie otrzymałam nic , poza oceną mojej osoby i groźbą, iż  załatwi tę sprawę inaczej. Podczas tej samej i jedynej rozmowy telefonicznej, na koniec również usłyszałam nieprzyjemne słowa. Proszę mi wierzyć, ja całej tej sytuacji nie rozumiem - relacjonowała nam dyrektorka.

- Pracownicy ośrodka dokonują wszelkich starań, aby w obiekcie było czysto. Przez ostatnie lata nie spotkaliśmy się ani razu ze skargą, że w ośrodku jest brudno, albo że ktoś wykonuje swoje obowiązki nieprawidłowo. Zrobiłam spotkanie z pracownikami i rozmawiałam z nimi na ten temat. Mam notatki służbowe z wypowiedziami pracowników, którzy wyrażali zaniepokojenie agresywnym zachowaniem tego pana, zwracaniem uwag przez niego w sposób niewłaściwy. Był u nas kilkukrotnie. Wcześniej, zanim powstała ta sporna sytuacja, przysyłał do nas maile, w których dziękował, że pracownicy załatwili sprawy tak, jak sobie życzył. Wszyscy dokonali wszelkich starań, aby czuł się u nas dobrze. Każda sprawa była załatwiana pozytywnie. Poprosił też o rabat, który z racji dłuższego pobytu chciał otrzymać. Nie było najmniejszego problemu, otrzymał go - argumentowała Izabela Banach - Szymanek.

- Rabat należy się każdemu, kto jest dłużej niż tydzień. Ja byłem za każdym razem dłużej. Nie prosiłem, on mi się należał - odniósł się kwestii rabatu Andreas Sperka.

Zapytaliśmy dyrektorkę również o sprawę palenia papierosów pod oknami gości.

- Pan wybrał pokój na dole, który jest w standardzie turystycznym. Okna pokoi są blisko miejsca, które jest wyznaczone do palenia przez gości. Żaden z pracowników się nie przyznał, że tam palił. Ten pan był uprzedzany, jakie niedogodności mogą go spotkać z racji tego, że nie jesteśmy tylko  hotelem. Są zgrupowania sportowców, zawody, szkoła, gabinet rehabilitacyjny, nie jesteśmy w stanie zapewnić ciszy i spokoju gościom przebywającym w pokojach na dole. O tym również był Pan Adreas przez nas informowany. Raz powiedział, że było głośno. Zaproponowaliśmy wtedy pokój na górze, w wyższym standardzie. Pokoje te są niewiele droższe - odpowiedziała nam dyrektorka.

- Miejsce do palenia jest dokładnie po przeciwnej stronie, dobre 20 m dalej, ale niestety nie ma tam ławek, więc pracownicy palili pod oknami, bo tam są ławki. Rozmowy na temat innego pokoju nie było. Nie było żadnej propozycji w tym temacie. Od razu bym się na to zdecydował - przedstawił nam swoją wersję klient ośrodka.

 - To miejsce do palenia nie jest oddalone. Znajduje się w pobliżu okna, gdzie ten pan mieszkał - odpowiedziała na to dyrektorka. Dodała też, że na pewno było złożona jemu propozycja przeniesienia się do innego pokoju.

Uznał, że nie ma to sensu

Gdy Andreas Sperka wrócił do Niemiec, otrzymał od dyrektorki OSiR-u sms-a z informacją, że wysłany został do niego mail, o którym wspomniała w rozmowie z nami.

- Przeczytałem w nim, że pani dyrektor prosi o złożenie pisemnej reklamacji z opisem wszystkich nieprawidłowości, które moim zdaniem miały miejsce, że pozwoli to na rzetelne odniesienie się do wszystkich zgłoszonych przeze mnie spraw. Nie dość, że dzwoniłem i oni zachowują się beznadziejnie, to ja mam jeszcze poświęcić czas na pisanie maila. Odpowiedziałem więc m.in., że nie ma sensu, abym cokolwiek miał pisać. Uznałem, że moja odpowiedź będzie potraktowane w taki sposób, jak to było do tej pory - skwitował.

W tej sprawie skontaktowaliśmy się również z Burmistrzem Gminy Obornik Śl. Arkadiuszem Poprawą.

- Rozmawiałem z tym panem i z dyrektorką. Zwróciłem jej uwagę, żeby faktycznie rano nie sprzątać dmuchawami. Poza tym ciężko mi jest rozstrzygnąć w pozostałych sprawach, które zgłosił. Przez te kilka lat, przez które Pani Izabela jest dyrektorką, nie było żadnych skarg na nią ani pracowników OSiR-u - stwierdził burmistrz.

- Konserwatorzy rozpoczynają pracę o godz. 7.30, a sprzątanie po 8. Powiedziałam im, aby unikali sprzątania dmuchawami pod oknami - dodała dyrektorka w sprawie sprzątania dmuchawami.

 Andreas Sperka jak powiedział nam reprezentuje w Bawarii wszystkie tamtejsze kluby młodzieżowe piłki nożnej.

- Miałem zamiar zorganizować w przyszłym roku wakacje dla młodzieży z Niemiec dla 40 osób. OSiR w Obornikach Śl. jest do tego naprawdę super. Obok jest basen, więc młodzież miałaby co robić. Chciałem nawiązać z kontakt z klubami miejscowymi i zorganizować turniej piłki nożnej, aby młodzież niemiecka rozgrywała mecze sparingowe z młodzieżą polską. OSiR by z tego skorzystał, bo byłyby pieniądze. U siebie w Niemczech opowiadaliby, że Oborniki Śl. to fajne miejsce. Zapewne część z nich przyjechałaby tu ponownie z rodzinami. Ja w tej chwili sam nie mam ochoty tam przyjechać. Z osobami tam pracującymi nie da się rozmawiać - oznajmił zawiedziony.

- Niestety nigdy nie było rozmowy na temat organizacji jakichkolwiek zgrupowań sportowych. Biorąc pod uwagę fakt, iż do 2026 roku wszystkie miesiące wakacyjne mamy już zarezerwowane, niestety nie byłoby nawet takiej możliwości - stwierdziła Izabela Banach - Szymanek.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Ktoś - niezalogowany 2023-12-06 20:33:33

    W dupie się przewraca, to że Ty spisz do 9,A kogo to każdy pracuje i nie narzeka,

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Marek - niezalogowany 2023-12-06 21:54:21

    Proszę podać ile zarabia Pani Dyrektor OSIR. Nie ma nigdzie sprawozdania majątkowego. Ludzie chcą wiedzieć ile zarabiają szyszki.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • SieMa TV - niezalogowany 2023-12-08 12:38:11

    Osoba z posadą w Starostwie i na diecie sołtysa chyba nie ma czego zazdrościć?

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Sportowiec - niezalogowany 2023-12-07 08:34:48

    Hala śmierdzi i ma 100 lat

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Jkr - niezalogowany 2023-12-08 12:10:49

    Wielka strata i chyba a OSIR upadnie jak Ciebie tam nie będzie

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do