
Ksiądz Jacek, jeden z dawnych organizatorów motocyklowego pikniku zdradził nam sekret porucznika Borewicza. Tymczasem Czeszów na jeden dzień stał się stolicą motocykli, a organizatorzy nie kryli zaskoczenia.
Już przed godziną 12.00 do Czeszowa zjeżdżali się motocykliści z różnych zakątków Polski. Oficjalnie motocykli było około 700, ale wiele osób mówiło, że nawet znacznie więcej, bo niektórzy przyjechali też na chwilę, po prostu zobacz co się tu dzieje. A było co oglądać.
[middle1]To już 13 Motopiknik organizowany przez Stowarzyszenie Motocyklistów z Czeszowa. Impreza odbywa się cyklicznie, ale wyjątkiem był rok 2020, gdzie ze względu na pandemię odwołano spotkanie.
- Wszystko zaczęło się od tego, że w naszej miejscowości mamy kilku pasjonatów motocykli. Kiedyś z nimi rozmawiałem i zaproponowałem, aby na rozpoczęcie sezonu podjechali pod kościół żeby poświęcić ich i maszyny. Wtedy przyjechało chyba 13 pojazdów. Potem każdego roku było ich coraz więcej, a chyba w 2018 lub 2019 to było ich nawet około 800. Sam nie wiem dlaczego to tak się rozrosło. Chyba chodzi o to, że motocykliści lubią się spotykać i rozmawiać ze sobą - opowiada mi ksiądz Jacek Tomaszewski, który jest twarzą czeszowskich zlotów, bo to właśnie pod kościołem były pierwsze święcenia i wspólne spotkania.
Ksiądz, wygląda jak rasowy rider, jest ubrany w skórzaną kamizelkę, czarne spodnie. Właściwie tylko koloratka zdradza, że to proboszcz z miejscowej parafii.
- A skąd u księdza taka pasja? - pytam.
Tu ksiądz zdradził nam tajemnicę porucznika Borewicza...
Co mówił porucznik? I dlaczego ksiądz o tym wspomniał? O tym przeczytasz w najbliższym numerze gazety. Możesz też artykuł przeczytać już teraz wykupując dostęp do wersji PREMIUM.
...
Spokojnie, ten tekst możesz przeczytać w całości. Dołącz do nas już teraz! Będziesz mógł czytać wszystkie teksty, bez ograniczeń. Sprawdź, co zyskasz.
Pozostało 67% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie