Reklama

Konkurs z przekrętem?

07/11/2017 10:00

Czy ktoś specjalnie, za wszelką cenę starał się nie dopuścić do konkursu na dyrektora Powiatowego Zespołu Szkół w Obornikach Śl. jednego z kandydatów? Wojewoda dolnośląski nie miał wątpliwości, że konkurs został przeprowadzony z istotnym naruszeniem prawa i uznał, że jest nieważny. Jakie konkretnie miał zarzuty do komisji?


Wojewoda Paweł Hreniak i jego kontrolerzy z Urzędu Wojewódzkiego nie pozostawili suchej nitki na Zarządzie Powiatu Trzebnickiego, który zatwierdził konkurs na dyrektora PZS w Obornikach Śl. Wojewoda, który został mianowany na stanowisko przez premier z PiS, wytknął szereg błędów, które popełniono podczas konkursu, a za który odpowiada... PiS-owski starosta. Co ciekawe, jednym z członków komisji konkursowej był Sławomir Błażewski, który przez wiele lat pracował jako nauczyciel. Czy to możliwe, żeby aż tak bardzo nie znał procedur, że jak napisał wojewoda, konkurs przeprowadzono z poważnym naruszeniem prawa? Dlaczego, za wszelką cenę chciano wyeliminować kandydatkę, która od 19 lat pracowała w szkole, na której dyrektora ogłoszono konkurs? Czy było tak, że obawiano się, że podczas prezentacji może wypaść lepiej niż osoba, która w ostatnich wyborach samorządowych startowała z listy właśnie Sławomira Błażewskiego?



Kandydatów było dwoje


Przypomnijmy, że poprzedni dyrektor - Sławomir Szypulski - zrezygnował z funkcji, ponieważ nie widział dalszej możliwości współpracy ze starostą Waldemarem Wysockim. Po rezygnacji Szypulskiego, starosta rozpisał konkurs na stanowisko dyrektora zespołu szkół - Liceum Ogólnokształcącego i Technikum. Jak się okazało do postępowania zgłosiło się dwoje kandydatów: Rafał Szkwerko, nauczyciel pracujący na co dzień w obornickim gimnazjum, obecnie także radny Rady Miejskiej Obornik Śl., do której startował z ugrupowania Sławomira Błażewskiego, byłego burmistrza, a obecnie etatowego członka Zarządu Powiatu Trzebnickiego. W konkursie wzięła udział także Małgorzata Nehrebecka, która przez wiele lat pracowała w obornickim PZS.



Zgodnie z zasadami, kandydaci zobowiązani byli złożyć komplet dokumentów, po ich weryfikacji miała odbyć się rozmowa z kandydatami. Zdaniem wojewody dolnośląskiego konkurs, który przeprowadzono w czerwcu przeprowadzono niezgodnie z prawem i wojewoda jako organ nadzorujący unieważnił uchwały, którego go zatwierdzały. Przypomnijmy, że Błażewski wskazał, iż w komisji konkursowej było 2 przedstawicieli samorządu: on i inspektor ds. oświaty Natalia Cepiel. Sekretarz Borczyk nie uczestniczył w pierwszej części konkursu. Było także 3 przedstawicieli kuratorium oświaty, 2 związków zawodowych "Solidarność" i ZNP, 2 przedstawicieli rady rodziców i 2 przedstawicieli rady pedagogicznej.



Czym komisja naruszyła prawo?


O tym, jakie nieprawidłowości podczas przeprowadzania konkursu wykryli kontrolerzy wojewody możemy przeczytać w rozstrzygnięciu nadzorczym, które zostało przygotowane przez nadzór prawny wojewody. W dokumencie czytamy, że komisja konkursowa w sposób nieuzasadniony wykluczyła z konkursu Małgorzatę Nehrebecką. Sławomir Błażewski tłumaczył, że kandydatki nie dopuszczono między innymi dlatego, że na dołączonych dokumentach zabrakło formuły "poświadczam zgodność z oryginałem", a także dlatego, że zaświadczenie o wymaganym stażu pracy podpisała, jego zdaniem, nieuprawniona osoba. Wojewoda uznał, że tego rodzaju uchybienia "nie wyczerpują którejkolwiek z przesłanek", aby odmówić kandydatowi dopuszczenia do konkursu.
Wojewoda uznał, że Małgorzata Nehrebecka przedstawiła wszystkie niezbędne dokumenty, a na kopiach złożyła swoje własnoręczne podpisy i to powinno komisji wystarczyć, bo w końcu liczy się podpis, a nie formuła "za zgodność z oryginałem". Wskazał także, że nie można żądać od kandydata, aby przedkładał oryginały dokumentów, ponieważ przepisy tak nie stanowią. "Całość złożonej dokumentacji, w sposób jednoznaczny pozwala stwierdzić, że dokumenty są kompletne i pochodzą od jednej osoby (...) wobec tego powyższe uchybienie nie mogło stanowić podstawy do podjęcia uchwały o odmowie dopuszczenia kandydata do postępowania konkursowego" - napisano w rozstrzygnięciu.
Drugą przyczyną, na jaką powołała się komisja konkursowa odrzucając Nehrebecką było to, że dokument poświadczający okres zatrudnienia był rzekomo "podpisany przez nieuprawnioną osobę". Wojewoda również ten argument obalił, bo jak zauważył, ogłoszenie konkursowe nie precyzowało, kto ma takie zaświadczenie wystawić. Nehrebecka zwróciła się o wystawienie zaświadczenia do swojego pracodawcy i dopełniła obowiązku. Wojewoda wskazał ponadto, że staż pracy kandydatki na stanowisko dyrektora wynikał jeszcze z innych dokumentów. Co więcej kontrolerzy zauważyli, że Nehrebecka pracowała w szkole, w której chciała zostać dyrektorem, a w komisji konkursowej zasiadali przedstawiciele rady pedagogicznej i organu prowadzącego, czyli starostwa, którzy przecież wiedzieli, że kandydatka w tej szkole pracuje i to od wielu lat. Sam Błażewski musiał o tym wiedzieć, bo w poprzedniej kadencji był burmistrzem Obornik Śl., a wcześniej był nauczycielem.


Wojewoda podkreślił, że nieuzasadnione niedopuszczenie kandydata do konkursu obliguje organ prowadzący do unieważnienia konkursu i zarządzenia ponownego jego przeprowadzenia. Oznacza to, że teraz, sytuacja wygląda tak, jakby konkurs nigdy się nie odbył. Oczywiście zarząd może się odwołać od decyzji wojewody, ale nie zmienia to faktu, że stan prawny wygląda tak, że w PZS nie ma dyrektora.
I tu rodzą się pytania: kto może podejmować decyzje związane z funkcjonowaniem szkoły; czy i kto poniesie konsekwencje za przeprowadzenie konkursu z naruszeniem prawa, a także dlaczego Rafał Szkwerko otrzymał nagrodę pieniężną przyznawaną przez zarząd powiatu, kiedy było już wiadomo, że wojewoda uchyli uchwałę powołującą go na dyrektora. Czy Szkwerko będzie musiał zwrócić pensję dyrektorską, która jak wynika ze stanu prawnego, mu się nie należała? Co teraz zrobi zarząd? Jak będzie wyjaśniał swoje posunięcia? Być może odpowiedzi na te pytania, poznamy podczas dzisiejszej sesji Rady Powiatu, którą zwołano na godz. 13.

Komentarz



Z dokumentu wojewody, można wysnuć przypuszczenie, że konkurs mógł być "ustawiony" pod konkretnego kandydata. Niedopuszczenie jednego z kandydatów i to na podstawie wydumanych błędów formalnych może wskazywać, że komuś mocno zależało, aby komisja wybrała konkretną osobę. Zastanawiamy się, kto przekonał komisję i kto najbardziej naciskał na to, aby Nehrebecka została wyeliminowana?

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Troskliwy mieszkaniec - niezalogowany 2017-11-07 19:11:25

    Brak odzewu w sprawie spowodował że opublikowaliście artykuł z przed 2 tygodni z gazety a to dobre hehe. Jaka gazeta taki artykuł

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do