
Żółte barierki postawione przy ul. Grota - Roweckiego, budziły rozbawienie i trafiły na ekrany ogólnopolskich telewizji. Mętne tłumaczenia urzędników były zabawne, ale właścicielom posesji, które tą niecodzienną inwestycją zostały oszpecone, nie chciało się śmiać. Teraz okazało się, że powiatowy inspektor na barierkach i samej inwestycji nie pozostawił "suchej nitki"...
Radny Krzysztof Śmiertka opublikował na Facebooku post i pokazał dokument z którego wynika, że budowa ulicy Grota - Roweckiego zrealizowana została niezgodnie z przepisami. A sławne "żółte barierki" zamontowane przy płotach posesji wcale nie są poręczami, jak próbowali przekonywać urzędnicy z trzebnickiego magistratu. Przysłowiowa "beka" była na całą Polskę, a teraz radny celnie wypunktował burmistrza. Sami zobaczcie:
Krzysztof Śmiertka: "- Bo liczą się czyny a nie słowa - żółte barierki na ul. Grota Roweckiego
Szanowni Państwo, chyba jest jeszcze szansa na zrobienie sobie zdjęć ze sławnymi żółtymi barierkami na ul. Grota Roweckiego. Wygląda jednak na to, że nie są nikomu potrzebne, bo zgodnie z postanowieniem PINB nie są poręczami, jak próbował to wmówić mieszkańcom nasz naczelny budowniczy. Obawiam się, że podzielą one los „barierek” z ul. Kolejowej, których żywot został już przesądzony i które zgodnie z postanowieniem PINB powinny zostać zdemontowane.
Rzuca się od razu cytat klasyka „a takie były piękne amerykańskie – szkoda”
Skoro okazało się, że nie są one potrzebne, to proponuję aby zostały one wystawione jako wspaniały cud architektoniczny – pierwszy eksponat w Galerii Wystawienniczej (budowa opóźniona już o 1,5 roku), w dziale obok np. makiety łącznika, który miał być pomiędzy halą a SP2 , czy makiety odebranego za krótkiego podestu na Winnej Górze, a może makiety zasypanego parkingu przy SP1 ?
Wystawione w przyszłej galerii barierki, które kosztowały „nie wiadomo ile”, (jak to określił w wywiadzie telewizyjnym naczelnik wydziału TI Zbigniew Zarzeczny), to nazwa tego eksponatu mogłaby brzmieć np. „nie wiadomo po co i nie wiadomo za ile”. Nawiązywałoby to wspaniale do wielu „inwestycji” zrealizowanych przez naczelnego budowniczego.
Niestety wszystko co napisałem powyżej brzmi jak ponury żart, ale nim nie jest. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowalnego stwierdził, że budowa tej ulicy została wykonana niezgodnie z przepisami i projektem. To kolejna z rzędu inwestycja, którą burmistrz wykonuje nie zważając na przepisy budowlane, czy projekty. Może niepotrzebnie wydajemy na to grube pieniądze, skoro „wie lepiej” jak należy budować. Po co koszty związane z projektami jak i tak naczelny budowniczy robi po swojemu. Jak wynika z oświadczeń kierownika budowy – wszystkie prace i wszelkie zmiany wykonywane były pod nadzorem i zgodnie z zaleceniami pracownika wydziału technicznego. Kierownik stwierdził, że "Wszystkie te zmiany miały się ukazać w dokumentacji zamiennej, która miała zgromadzić te wszystkie rysunki i uzgodnienia przekazywane przez inwestora. Takiej dokumentacji nie otrzymałem do czasu odbioru końcowego". Co ciekawe pamiętamy, że żółtych barierek i konieczności ich montażu bronił naczelnik wydziału TI Zbigniew Zarzeczny, który przecież odebrał od wykonawcy tą inwestycję bez usterek. Kosztowało nas to bagatela ok. 1,5 mln zł.
Kto tym razem weźmie odpowiedzialność za wykonanie tego zadania niezgodnie z projektem i przepisami? Naczelny budowniczy? Czy znowu będziemy słyszeć tłumaczenia, że za wszystko jest odpowiedzialny kierownik budowy, a naczelny budowniczy gdy trwała ta budowa, nawet tamtędy nie przejeżdżał. Należy dodać, że w tym przypadku Gmina musiała przez takie niedbałe wykonywanie tych prac, jeszcze zwrócić blisko 30 tysięcy złotych przyznanej dotacji, a z uwagi na nieterminowy jej zwrot naliczone zostały dodatkowo odsetki w wysokości ok. 1 400zł. Czy tak powinno wykonywać się inwestycje gminne?
To jest kolejny przykład kreatywności inwestycyjnej burmistrza i jego nieomylnego naczelnika wydziału TI. Za tą kreatywność zapłacą mieszkańcy, bo przecież naczelny budowniczy odbiera tylko prawidłowo i zgodnie z przepisami wykonane inwestycje…. Mamy zresztą ostatnio wiele takich przykładów inwestycji wykonanych z polotem i rozmachem. Zakończę ten nienapawający optymizmem post, przypominając słowa miejscowego klasyka - Bo liczą się czyny a nie słowa.
Należy dodać, że Komisja Rewizyjna o czym pisałem wczoraj odrzuciła wniosek formalny o kontrolę m.in. tej inwestycji - woli przecież dokonać kontroli „placu zabaw” w Masłowie."
W najbliższym numerze opiszemy sprawę i pokażemy jak działają urzędnicy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
@Mieszkaniec, gdzie jesteś. Czemu tego nie skomentujesz??Nie pasuje, co?? Nie ma co komentować :)
Na barierkach kapitału się nie zrobi, prawie w każdej miejscowości są , na chodnikach poustawiane , większości nie potrzebne,.Czy to jadąc przez wioski do Obornik ,czy do Żmigrodu są i żółte i biało czerwone i żółtoczarne nawet , .