
Jeszcze w listopadzie Klaudia była pełną życia, roześmianą siedemnastolatką. Choroba pojawiła się nagle i niespodziewanie. Zaczęło się od drętwienia palców u rąk i bólu w klatce piersiowej. W ciągu niespełna tygodnia choroba przykuła dziewczynę do łóżka i zagroziła życiu. Teraz, kiedy bezpośrednie zagrożenie życia minęło, trzeba pomyśleć o dalszym leczeniu i rehabilitacji. Będzie ono konieczne, abyśmy znów mogli spotkać Klaudię na ulicy.
W sobotę pod koniec listopada Klaudia źle się poczuła, rodzina wezwała pogotowie. Karetka przyjechała po kilkunastu godzinach. Badający ją przypuszczał, że mogą to być objawy wyrostka, zalecił podanie ketonalu i no-spy. W poniedziałek została przyjęta do szpitala w Trzebnicy, nie mogła już chodzić i zgłaszała, że nie może oddychać. Stan nastolatki bardzo szybko się pogarszał. W czwartym dniu po przyjęciu na oddział została przewieziona na OIOM do jednego ze specjalistycznych wrocławskich szpitali. ...
Spokojnie, ten tekst możesz przeczytać w całości. Dołącz do nas już teraz! Będziesz mógł czytać wszystkie teksty, bez ograniczeń. Sprawdź, co zyskasz.
Pozostało 91% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie