
Wszystko zaczęło się od postu na Facebooku. W mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że w Węgrzynowie do odebrania jest 11 ton śliwek. Wiadomość poszła w świat, a po owoce ruszyła ogromna rzesza ludzi, którzy chcieli pomóc sadownikowi. Pomimo tego, że śliwki zniknęły w ciągu paru godzin, wciąż dzwoni telefon z pytaniami czy coś zostało. Czy to oznacza zmianę podejścia do sprzedaży owoców? W każdym razie ludzie udowodnili, że potrafią pomóc innym w potrzebie.
[middle1]Co sprawiło, że węgrzynowskie śliwki stały się celebrytkami? Początkowo nic tego nie zapowiadało. Damian Piech mówi, że prowadzi swoje gospodarstwo od 15 lat. W sadzie rosną wiśnie, czereśnie, porzeczki... No i właśnie śliwki, bohaterki minionego weekendu....
Spokojnie, ten tekst możesz przeczytać w całości. Dołącz do nas już teraz! Będziesz mógł czytać wszystkie teksty, bez ograniczeń. Sprawdź, co zyskasz.
Pozostało 88% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.