Reklama

Lasy są bardziej suche niż papier

17/08/2015 10:00
Upały, które trwają od kilku tygodni, mają także zgubny wpływ na lasy.

- W ostatnich dniach poziom wilgotności ściółki o godz. 13 wynosił około 6-7 proc.
To już katastrofalne
zagrożenie dla lasu.

Taki poziom oznacza, że ściółka jest bardziej sucha niż papier. Podaje się, że wilgotność papieru to 10-12 proc., więc można sobie wyobrazić, jak bardzo sucho jest teraz w lesie - mówi Marcin Lipiecki, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Oborniki Śląskie.

Zakazy wstępu do lasu wprowadziły także okoliczne nadleśnictwa: Żmigród, Wołów, Miękinia, Milicz, Henryków. - To nie jest lokalna sprawa, a regionalna. Ci, którzy do tej pory jeszcze nie wprowadzili zakazu, zaraz to uczynią, bo sytuacja się zmieni, ale na niekorzyść - zauważa leśnik.

Czytaj na kolejnej stronie.



[caption id="attachment_70399" align="aligncenter" width="640"] Wczesną wiosną przeprowadzone zostały ćwiczenia, w których brały udział służby leśne i strażacy, i leśnik ma nadzieję, że w razie potrzeby, przeprowadzone symulacje będą procentowały.[/caption]

Zakaz dla bezpieczeństwa


- Jeśli chodzi o początek lipca, to jednak temperatury były niższe i pojawiały się opady, a od 20 lipca jest bardzo gorąco i praktycznie nie ma żadnych opadów. Zgodnie z literą prawa nadleśniczy ma prawo wprowadzić zakaz wstępu do lasu na administrowanym terenie - mówi leśnik.

Leśnik tłumaczy, że zakaz został wprowadzony z dwóch względów.

Przede wszystkim dla bezpieczeństwa osób przebywających na terenach leśnych, bo w razie wystąpienia pożarów ludzie mogliby być zagrożeni.
- Pożary wierzchołkowe potrafią się rozprzestrzeniać
z prędkością 100 km/h.

Nikt nie jest w stanie przed nimi uciec, zwłaszcza kiedy pożar jest niekontrolowany.


A w takich warunkach pożarów możemy się w każdej chwili spodziewać.

Po drugie, zakaz wprowadzono, aby chronić obszary leśne, bo wiadomo, że im większa penetracja ludzi, tym większe ryzyko, że jednak dojdzie do zaprószenia ognia - mówi Marcin Lipiecki i dodaje, że jednak nie wszyscy jednakowo podchodzą do zagrożenia.

Leśnicy raczej nie chcą stosować takich restrykcji. Chodzi raczej o uświadomienie społeczeństwu skali ryzyka, ale
osoba która złamie zakaz musi się liczyć, że dostanie karę w wysokości do 500 złotych.
Nie wolno także wjeżdżać do lasu autami. - Większość współczesnych samochodów ma katalizatory, które nagrzewają się. Układ wydechowy ma bardzo wysokie temperatury i faktycznie może dojść do zapłonu, jeśli auto wjechałoby na suchą ściółkę - mówi zastępca nadleśniczego i dodaje, że nawet popularne miejsce odwiedzane przez zmotoryzowanych mieszkańców jakim jest obornickie Wzgórze Grzybek, narażone jest na pożar.

- Mamy teraz klęskę suszy. Zarówno poziom wód gruntowych, jak i poziom wód w rzekach jest bardzo niski, a prognozy pogody na najbliższe dwa tygodnie wskazują, że temperatura ciągle będzie przekraczać 30 st. Celsjusza.

Jeśli chodzi o przewidywania dotyczące opadów, to tu również nie ma nic pozytywnego. Oczywiście jeśli warunki poprawią się, to zakaz zostanie odwołany - zapowiada leśnik.

Ważna jest szybka reakcja


- Sukcesem jest szybkie wykrycie pożaru. Ludzie mają teraz komórki i liczymy na to, że zadzwonią na straż pożarną, na policję czy na 112, na uniwersalny numer, gdy tylko zauważą zagrożenie   - mówi Marcin Lipiecki. - W tym roku było już kilka lokalnych pożarów, które zostały zgaszone dzięki sprawnej akcji.

- Mamy dwie wieże obserwacyjne: w Godzięcinie i Golędzinowie, na których przez cały dzień, bo od godz. 9 do 20 prowadzimy obserwacje. Mamy służby wyposażone w auta gaśnicze.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do