Fatamorgana?

Trzebnickie barierki były już przedmiotem wielu reportaży. Prześmiewano pomysłowość i absurdalność ich montażu, a burmistrz i urzędnicy próbowali przekonywać, że wszystko jest jak należy. Tymczasem nasz film zamieszczony na facebooku zdobył rekordową oglądalność. Obejrzano go ponad 660 tysięcy razy, a post dotarł do blisko miliona odbiorców! Barierki wywołały też wielką dyskusję (prawie 1300 komentarzy). Teraz, po kilku tygodniach, reportaż robi kolejna telewizja, a my odkrywamy nowe fakty.

W środę rano w Trzebnicy pojawiła się ekipa TVP. Materiał miał być wyświetlony w popołudniowych wiadomościach. Dziennikarze nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Właściciele posesji kolejny raz opowiedzieli o tym absurdzie. Jeden z nich poinformował też, że około 6.00 rano w środę obudziły go stuki. Okazało się, że robotnicy zaczęli wykopywać barierki ustawione przy schodkach i wstawiali inne, też żółte, ale kształtem przypominające poręcze.

Mieszkańcy zastanawiali się, kto za te fanaberie płaci. Dodatkowo jeden z mieszkańców, zaopatrzony w dokumenty, pokazał nam, że okoliczne wjazdy na posesje, które dzisiaj kończą się w płocie czy w skarpie, nie były uwzględnione w projekcie. Ale wszystkim wjazdy zrobiono, a jednemu mieszkańcowi nie. Jakie był powód? Czy było to przeoczenie, czy może zwykła złośliwość, bo mieszkaniec był społecznikiem (działał w stowarzyszeniu APN Talent), a odnośnie wjazdu wysłał wiele pism, które pozostały bez odpowiedzi. Jak zapowiedział, rozważa też powiadomienie prokuratury o działaniu na jego szkodę. Tym bardziej, że jak poinformował, dofinansowanie tej inwestycji przez wojewodę zostało przyznane między innymi na usprawnienie komunikacyjne okolicznych posesji, a nie na blokowanie wjazdu na posesję. 

Co więcej z dokumentów wynika, że w obowiązującym dzisiaj projekcie nie ma ani schodków, ani barierek. To może wskazywać, że wykonano kolejną samowolę. Nieoficjalnie wiemy też, że firma, która wykonywała przebudowę otrzymała około 30 tys. zł za roboty dodatkowe. Czy to zapłata za barierki?

Urzędnicy, w tym burmistrz twierdzą, że wszystko jest zgodnie z przepisami, ale jednocześnie wyznaczona na 25 czerwca kontrola Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, na wniosek burmistrza, została przesunięta o miesiąc. Być może burmistrz liczy, że do tego czasu wojewoda rozstrzygnie jego odwołanie od sprzeciwu, który wniosło starostwo. Przypomnijmy, że gmina złożyła kolejny projekt jako zgłoszenie i sądziła, że zostanie on "przyklepany" przez starostwo. Ale w zgłoszeniu podano nieprawdziwe informacje, między innymi napisano, że prace mają się rozpocząć 22 maja, a tymczasem trwały już kilka miesięcy. 

Poza tym, nawet w tym nowym projekcie nie ma wszystkich rzeczy, które fizycznie przy przebudowie tej drogi wykonano. To może oznaczać, że po kontroli PINB nakaże przywrócenie inwestycji do stanu zgodnego z prawem i w efekcie możemy być świadkami kolejnych rozbiórek. Tak czy inaczej, barierki dalej są pośmiewiskiem i wzbudzają sensację kolejnych mediów.