Ten młody zawodnik obecnie uczęszcza do drugiej klasy Gimnazjum Dwujęzycznego w Obornikach Ślaskich.
Skąd w tak młodym człowieku wzięło się ogromne zamiłowanie do jazdy na rowerze? Okazuje się, że pojawiło się przypadkiem.
- W 2013 r. okazało się, że mam martwicę pięt - wiązała się z tym konieczność znacznego ograniczenia ruchu. Właściwie miałem wręcz porzucić wszelką aktywność sportową. Nigdy nie zapomnę wizyty u lekarza, który poinformował mnie, dlaczego tak bardzo bolą mnie stopy – mówi Paweł Graczyk i dodaje, że wcześniej rozpoczął przygodę z bieganiem i miał już wiele sukcesów w tej dyscyplinie.
- Moje bieganie przerwała jednak choroba. Wydaje mi się, że nie ma nic gorszego od usłyszenia takiego wyroku: "Nie możesz biegać, nie możesz szybko chodzić i musisz się oszczędzać, wówczas będzie wszystko dobrze i ból minie". Lekarz poinformował mnie, że biegaczem może i nie zostanę, ale kolarzem mogę być i to bardzo dobrym. Z początku nie wierzyłem w jego diagnozę, jednak, gdy tylko przesadziłem z wysiłkiem, ból szybko powracał i wiedziałem, że faktycznie muszę przestać biegać.
Rower zamiast biegania
Młody sportowiec poszedł za radą lekarza i po kilku miesiącach, jesienią , kiedy już tylko sporadycznie odczuwał bóle, zaczął jeździć na rowerze po okolicznych lasach.
- Doszedłem do wniosku, że jest to pasjonujący sport i co najważniejsze - można się nieźle zmęczyć. Zapisałem się do Obornickiego Klubu Rowerowego, gdzie poznałem ludzi, którzy jeździli na rowerach szosowych i MTB, rowerach terenowych, po górach. W ten sposób połknąłem bakcyla! Pokochałem jazdę po górach, bo właśnie tam można odkryć swoje silne i słabe strony. Góry uczą pokory i kształtują charakter, już coś na ten temat wiem.
[caption id="attachment_67848" align="aligncenter" width="640"] Paweł Graczyk podczas startu w Bielawie.[/caption]
BIKE Maraton
W poprzednim rok Paweł zaczął startować w wyścigach MTB – głównie BIKE Maratonie
- Jeżdżę na rowerze Kross Level A2. Moje pierwsze starty nie były udane, gdyż mój rower nie był dostosowany do ścigania się i miałem problemy techniczne z osprzętem, który nie działał na tyle dobrze, abym mógł stoczyć wyrównaną walkę z innymi kolarzami. Pierwszy mój wyścig w BIKE Maratonie odbył się w Miękini. Ukończyłem go na 8 miejscu po defekcie przerzutek. Drugi odbył się w Wałbrzychu i tam również miałem usterkę związaną z przerzutkami. Ponownie ukończyłem wyścig na 8 miejscu. Wówczas zdałem sobie sprawę z tego, że chcąc walczyć o dobre pozycje w wyścigach muszę udoskonalić swój rower, gdyż samo serce do jazdy i waleczność nie wystarczą, aby wygrywać – mówi Paweł Graczyk i dodaje, że wtedy zaczął czytać literaturę na temat osprzętu i rozmawiać ze starszymi kolarzami.
- Tu chciałem podziękować mojemu koledze, Pawłowi Szlękowi, który nauczył mnie wiele o rowerach, jak i samej jeździe oraz udzielił pomocy i porad, jak udoskonalić swój rower, czyniąc go niezawodnym na tyle, aby kończyć wyścigi bez defektów. Wymieniłem w swoim rowerze amortyzator, kasetę, łańcuch, manetki, opony, tarcze i klocki hamulcowe.
Kolejne starty coraz lepsze
Po zmianie sprzętu okazało się, że starty Pawła były coraz lepsze.
- Mój trzeci wyścig w BIKE Maratonie odbył się w Wiśle i tam, już bez defektu, ukończyłem zawody na miejscu 4, tracąc tylko 10 sekund do miejsca 3. Jest to jeden z najcięższych wyścigów w całym cyklu Bike Maraton. Po jego ukończeniu zdałem sobie sprawę, że jestem w stanie walczyć o czołowe pozycje i rozpocząłem swój pościg za pierwszym zawodnikiem w klasyfikacji generalnej mojej kategorii, który miał już dużą przewagę punktową oraz posiadał profesjonalny rower do ścigania górskiego tj. karbonowy rower na osprzęcie XTR – mówi Paweł i dodaje, że na kolejny start do Myśleniec pojechał wraz z rodziną.
[caption id="attachment_67847" align="aligncenter" width="640"] Paweł mówi, że najbardziej mordercze są górskie maratony.[/caption]
- Był to bardzo ciężki wyścig, długie podjazdy, trudne technicznie zjazdy po korzeniach, kamieniach... Szczęśliwie zająłem 3 miejsce i dystans 20 km przejechałem w 53 minuty. Ktoś, kto jeździ po górach zorientuje się, że jechałem naprawdę szybko. Do mety dotarłem 10 sekund po moich rywalach, którzy zajęli 1 i 2 miejsce. Tam uwierzyłem, że mogę z nimi wygrywać, pomimo gorszego roweru.
Jak mówi rowerzysta, później było już tylko lepiej. - Podczas zawodów w Bielawie dojechałem na pierwszym miejscu, wyprzedzając mojego rywala prawie o minutę. W Szklarskiej Porębie było najciężej. W przeddzień wyścigu i w nocy padało, a i sam start odbył się w strugach deszczu. Po raz pierwszy startowałem w takich warunkach. Był to wyścig nie tylko z rywalami, ale również z samym sobą. Dojechałem do mety na trzecim miejscu. Sukces – ale i porażka, tak to odbierałem, bo po raz pierwszy nie jechało mi się dobrze – wcześniej zawodził sprzęt, dziś moje ciało – podsumowuje Paweł.
Nie stracił szansy na czołową pozycję i szybko zaczął się przygotowywać do kolejnego startu w Poznaniu.
- Bike Maraton w Poznaniu, to 33 kilometry polnych, asfaltowych i szutrowych dróg i ścieżek. Jak mówił mi, już dziś nieżyjący starszy kolega Zbigniew Strzałkowski, który zginął na rowerze podczas przygotowań do zawodów pod Żmigrodem – Poznań, to szybka trasa. Jedzie się z dużą prędkością i wyścig kończą tylko najlepsi wytrzymałościowo. Wielki szacunek dla pana Zbyszka. Startował razem ze mną w Bike Maratonie i udzielał mi wielu cennych wskazówek, dotyczących techniki jazdy. Dziękuję mu za to. Wspaniały człowiek. Nie pomylił się. 33 kilometry przejechałem w godzinę i 5 minut. Do ostatnich metrów ścigałem się z moim głównym rywalem. On linię startu przejechał sekundę za mną i to dało mu zwycięstwo w wyścigu w Poznaniu. Pociechą dla mnie było to, że mimo, iż dysponował on lepszym rowerem, to ja wygrałem na swoim Krosie z kołami 26.
[caption id="attachment_67846" align="aligncenter" width="640"] Oborniczanin na najwyższym stopniu podium[/caption]
Świetna końcówka sezonu
Do dalszych wyścigów Paweł przygotowywał się jeżdżąc po Wzgórzu Grzybek w Obornikach Śląskich i w Kuraszkowie.
- Bardzo szybko minął okres przygotowania i pojechałem do Polanicy Zdrój. Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany, że jest "moc w nogach", a dodatkowo czułem niedosyt po Poznaniu, gdzie, mimo że przejechałem pierwszy metę, wygrał mój przeciwnik – mówi Paweł i dodaje, że jechał bardzo skupiony, aby nie zaliczyć żadnej wywrotki, która jest groźna dla zdrowia i "kosztuje" sporo czasu.
- Nie czułem żadnego zmęczenia, pędziłem co sił do mety. Wygrałem. Dojechałem pierwszy. Nie wiedziałem, z jaką przewagą, to było już nie istotne. Cieszyłem się z wygrania kolejnego etapu i ostatniego wyścigu. Trzecie zwycięstwo z rzędu to duże osiągniecie, okupione ciężką pracą – miłe uczucie. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy dowiedziałem się, że wygrałem również klasyfikację generalną, mimo że mieliśmy równą ilość punktów. O mojej wygranej zadecydował fakt, że miałem o jedno zwycięstwo więcej. Szczęśliwy dzień dla mnie – ukoronowanie całego sezonu, który zakończył się moim wspaniałym zwycięstwem. To również wielka radość i wzruszenie dla moich rodziców i siostry, którzy są ze mną podczas każdego wyścigu, wspierają mnie i pomagają w rozwijaniu mojej pasji. Dziękuję im za to – mówi Paweł i dodaje: - Nie będę biegaczem, ale kolarzem górskim planuję być przez najbliższe lata – piękna pasja, piękne chwile spędzone na rowerze. Zobaczymy, co przyniesie nowy sezon kolarski 2015. Marzy mi się nowy, lepszy rower...
To zorganizowany chłopak
Kazimierz Graczyk, tata Pawła, mówi, że syn jest bardzo zdyscyplinowaną osobą. Nie zaniedbuje nauki - uczy się bardzo dobrze. Ma ułożony plan treningowy na cały tydzień. Po przyjściu ze szkoły odrabia lekcje, a następnie w godzinach popołudniowych rozpoczyna około dwugodzinny trening. - Wymaga to od niego dobrej organizacji dnia oraz samozaparcia i wytrwałości. Syn chce się rozwijać, dlatego rozumie, że w jego wieku nauka jest najważniejsza. Zdaje sobie też sprawę, że chcąc osiągać sukcesy musi systematycznie trenować. Jest to jego wybór i pasja. My rodzice nie musimy go do tego namawiać. Treningom poświęca cały swój wolny czas, kosztem spotkań z rówieśnikami czy gry na komputerze - mówi dumny tata.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie